Dzika reprywatyzacja w Warszawie: Będzie przełom na linii Ratusz-komisja Patryka Jakiego?

&lt![CDATA[

Do tej pory władze miasta złożyły sprzeciwy do 78 wydanych przez komisję weryfikacyjną decyzji, które przyznają poszkodowanym przez dekret Bieruta lokatorom odszkodowanie lub zadośćuczynienie z kasy miejskiej. Kolejnych 18 decyzji stołeczny ratusz analizuje, ale wygląda na to, że one również zostaną zaskarżone.

– Chcemy wypłacać te odszkodowania, ale mamy związane ręce. Przepisy są dziurawe i budzą szereg naszych wątpliwości. Być może nawet celowo wprowadzono takie przepisy, by Patryk Jaki mógł twierdzić, że komisja wydaje decyzje, miasto rzekomo nic nie robi, a lokatorzy cierpią – mówi wiceprezydent stolicy Paweł Rabiej.

Prawny impas trwa od wielu miesięcy, ale jest szansa na przełom w sprawie. Jak informuje ratusz, w najbliższy wtorek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście zajmie się sprawą odszkodowania dla lokatorki nieruchomości położonej przy Marszałkowskiej 43. Urzędnicy zwracają uwagę, że będzie to pierwsza z serii rozpraw dotyczących spraw o odszkodowania, o których zdecydowała komisja weryfikacyjna. Scenariusze mogą być jednak bardzo różne. – Jest sporo wniosków dowodowych, złożonych przez stronę powodową, dlatego postępowanie może być długotrwałe. Sąd może także zawiesić postępowanie albo rozstrzygnąć to już w pierwszym terminie. Sami jesteśmy ciekawi, co się wydarzy. Problem w tym, że mamy do czynienia z lokatorką, która jest osobą starszą i schorowaną. Jeśli postępowanie przed sądem będzie się wydłużać, istnieje ryzyko, że ta osoba zwyczajnie nie doczeka tego odszkodowania – twierdzi jeden z naszych rozmówców z ratusza.

– Stanowisko sądu będzie cenną wskazówką i swoistym sprawdzianem dla przepisów, które podważamy. Prawdopodobieństwo zasądzenia tych odszkodowań wydaje się małe, z uwagi na wyrażane przez nas wątpliwości odnośnie przepisów odszkodowawczych – ocenia Paweł Rabiej.

Na czym polega problem prawny zdaniem władz Warszawy? Ustawa z dnia 9 marca 2017 roku o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa (Dz. U. z 2017 r. poz. 718 ze zm.) w art. 33 przewiduje, że osobie zajmującej lokal w nieruchomości warszawskiej, będącej przedmiotem decyzji reprywatyzacyjnej, przysługuje od m.st. Warszawy odszkodowanie za poniesioną szkodę lub zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, jeżeli wobec tej osoby zastosowano uporczywie lub w sposób istotnie utrudniający korzystanie z lokalu groźbę bezprawną, przemoc wobec osoby lub przemoc innego rodzaju lub podwyższano czynsz albo inne opłaty za używanie lokalu, jeżeli spowodowało to istotne pogorszenie jej sytuacji materialnej.

Władze miasta korzystają z faktu, że od decyzji komisji w tych sprawach mogą wnieść sprzeciw w ciągu 14 dni od dnia doręczenia decyzji. Taki sprzeciw automatycznie oznacza przekazanie sprawy do właściwego sądu. Zdaniem stołecznego ratusza wątpliwości budzi m.in. kwestia odpowiedzialności odszkodowawczej za działania osób trzecich (czyli nowych właścicieli), na które miasto nie miało wpływu i którym nie mogło przeciwdziałać. W takiej sytuacji – zdaniem samorządu – odpowiedzialność mógłby wziąć na siebie Skarb Państwa, które nie zapewniło ochrony lokatorom ze swojej strony, nie wprowadzając np. ustawy reprywatyzacyjnej. W opinii ratusza komisja przyznaje odszkodowania i zadośćuczynienia bez przeprowadzenia „rzetelnego postępowania dowodowego”.

W aktach spraw zdarzają się sprzeczne oświadczenia właścicieli i lokatorów, a miasto ma problemy z ustaleniem, kto mówi prawdę. – Może to prowadzić do sytuacji, że publiczne środki finansowe trafią do osób, które nie spełniają przesłanek wynikających z ustawy – twierdzą urzędnicy. Kolejna sprawa to legalność wydanych decyzji przez komisję weryfikacyjną. Samorząd twierdzi, że dopóki sprawy nie rozstrzygną sądy administracyjne, nie ma pewności, czy istnieje podstawa do przyznania odszkodowania lub zadośćuczynienia. Wątpliwości budzi też to, jak komisja Patryka Jakiego bada (przed wydaniem decyzji) ustawową przesłankę mówiącą o „istotnym pogorszeniu sytuacji materialnej wnioskodawców”. – Zdarzają się przypadki przyznawania przez Komisję Weryfikacyjną odszkodowania lub zadośćuczynienia osobom, które są właścicielami nieruchomości na obszarze m.st. Warszawy i miały oraz nadal mają zabezpieczone swoje potrzeby mieszkaniowe, a zatem nie powinny korzystać z zasobu mieszkaniowego gminy – twierdzą urzędnicy z ratusza.

Miasto wysłało właśnie kilka pism – do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, przewodniczącego klubu PiS Ryszarda Terleckiego oraz szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacka Sasina. Nakreśla w nim trzy drogi rozwiązania ciągnącego się od miesięcy problemu.

Pierwsza opcja to uchwalenie ustawy o rekompensatach. Projekt w lipcu 2018 r. złożyli w Sejmie posłowie opozycji (druk 2772). Zakłada on ryczałtowe odszkodowania dla wszystkich osób „poszkodowanych brakiem ustawy reprywatyzacyjnej” w przeciągu ostatnich 28 lat. Zgodnie z projektem, przeciętna rekompensata dla lokalu o powierzchni 60 mkw. wyniosłaby ponad 32 tys. zł, a dla 40 mkw. – ponad 21 tys. zł. Całkowite koszty dla budżetu państwa miałyby nie przekroczyć 100 mln zł. Ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, gdyż w styczniu br. wpłynęło negatywne stanowisko rządu na temat tego projektu.Drugi wariant to nowelizacja ustawy o komisji weryfikacyjnej. Z końcem listopada 2018 r. do Sejmu ze strony PiS wpłynął poselski projekt w tej sprawie (druk 3070). W sprawie dzieje się niewiele – w grudniu projekt skierowano do I czytania i do zaopiniowania przez organizacje samorządowe. Stołeczny ratusz twierdzi, że wystarczy w pracach uwzględnić propozycje samorządów przesłane za pośrednictwem Unii Metropolii Polskich (zrzeszającej największe polskie aglomeracje). W stanowisku UMP proponuje np. ograniczenie wypłaty odszkodowań i zadośćuczynień osobom, które nie powinny w chwili wydania decyzji reprywatyzacyjnej korzystać z lokalu komunalnego (bo nie miały do tego prawa).Trzecia opcja to uchwalenie tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej, którą zapowiadał wiceminister Patryk Jaki i która mimo to nie wpłynęła nawet do Sejmu (wciąż jest na etapie konsultacji rządowych). Ustawa ta całościowo regulowałaby kwestie związane ze skutkami dekretu Bieruta, jednak koszty jej realizacji szacowano w 2017 roku na 10-15 mld zł, były też szacunki mówiące o 28 mld zł.

Jak postępowanie stołecznego ratusza oceniają politycy PiS? – Kabaret – kwituje Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej i jednocześnie stołeczny radny PiS. – To kolejny unik, by nie wypłacać środków. Paweł Rabiej głosował przecież za tymi decyzjami, wzywał ówczesną prezydent miasta Hannę Gronkiewicz-Waltz do zapłaty, a dzisiaj twierdzi, że trzeba nowych przepisów. Nasze stanowisko jest takie, że miasto ma pieniądze, ma decyzje, może wypłacić środki osobom poszkodowanym, a kwestionowanie uprawnienia córki Jolanty Brzeskiej pokazuje prawdziwe intencje, by nie wypłacać środków – komentuje Sebastian Kaleta.

Stanowisko Komisji Weryfikacyjnej przesłane redakcji

Witold Cieśla, wicedyrektor Departamentu Prawa Administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości oraz rzecznik Komisji

M. st. Warszawa zaskarża wszystkie decyzje Komisji, zarówno dotyczące odszkodowań i zadośćuczynień, jak i samego procesu reprywatyzacji. Nawet w sprawie nieruchomości przy ul. Kazimierzowskiej 34 W ocenie Komisji uwagi powtarzane w sprzeciwach nie są uzasadnione – stanowią jedynie próbę podważenia obowiązującego prawa i polemikę z prawidłowymi ustaleniami Komisji. Przedstawiciele warszawskiego ratusza notorycznie przedstawiają nowe argumenty, które nie pozwalają im wypłacać środków zgromadzonych przez Komisję na rachunku m. st. Warszawy. Warto podkreślić, że Pan wiceprezydent Paweł Rabiej będąc członkiem Komisji głosował za przyznaniem odszkodowań i zadośćuczynień. Nie zgłaszał także żadnych zastrzeżeń do przepisów ustawy o Komisji. Również m. st. Warszawa nie prezentowało takich poglądów.

Zarzut dotyczący braku rozwiązań umożliwiających wypłatę przyznawanych przez Komisję odszkodowań i zadośćuczynień jest niezrozumiały, albowiem Komisja, w ramach swojej ustawowej działalności, na skutek zwrotu nienależnych świadczeń (w trybie art. 31 ustawy z dnia z dnia 9 marca 2017 r. o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa (Dz.U. z 2018 r. poz. 2267 – dalej „ustawa”), do tej pory zgromadziła kwotę 12 221 002,31 zł

Unia Metropolii Polskich nie składała uwag ani opinii do projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 9 marca 2017 r. o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa (Dz. U. z 2018 r. poz. 2267) – druk sejmowy 3070. Przesłała jedynie uwagi do projektu z dnia 04.01.2019 r., zgłoszone przez m.st. Warszawę – podpisane przez wiceprezydenta Pawła Rabieja. UMP nie wskazała, by uwagi te podzielała.

W piśmie z dnia 04.01.2019 r., w zasadniczej części, powtórzono projektowane regulacje zawarte w poselskim (PO) projekcie ustawy o rekompensatach dla byłych najemców lokali mieszkalnych w zasobie m. st. Warszawy pokrzywdzonych brakiem ustawy reprywatyzacyjnej (druk sejmowy nr 2772), dalej „ustawa o rekompensatach”. Część uwag jest bardziej rygorystyczna, np. w wskazano na konieczność większym stopniu ograniczania kręgu osób uprawnionych do odszkodowania (zbycie praw w ciągu ostatnich 5 lat – w projekcie 1 rok). Na wstępie należy odnieść się do art. 2 ww. projektu ustawy „Ustawa ma zastosowanie do osób, które doznały szkody majątkowej w wyniku braku uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej” – tragedia tysięcy warszawiaków pokrzywdzonych procesem tzw. dzikiej reprywatyzacji jest przede wszystkim wynikiem działań sprzecznych z prawem i zaniechań organów wymiaru sprawiedliwości w latach 2008-2015. Przypominam, że największa skala nadużyć w warszawskiej reprywatyzacji była w latach 2008-2015, a w roku 2007 w trakcie kampanii wyborczej jeden z punktów programu Platformy Obywatelskiej brzmiał „Rozwiązanie problemu reprywatyzacji to nie tylko moralny obowiązek, ale również niezbędny krok do zapewnienia poczucia stabilności obecnych właścicieli, usprawnienie procesów gospodarczych i oddalenie niebezpieczeństwa dla budżetu, jakie stanowią nieustające procesy przed polskim i międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości. Reprywatyzacja przyspieszy oderwanie się w sferze gospodarczej od powiązań peerelowskich. Obejmie wszystkie przypadki naruszeń prawa, tj. dotknięcia wadą niespójności aktów wywłaszczeniowych z ówcześnie obowiązującym porządkiem prawnym, niewykonania zobowiązań ustawowych państwa wobec obywateli w zakresie ich rekompensowania oraz niewłaściwego stosowania przepisów, w tym stosowania prawa wstecz. Tam, gdzie jest to jeszcze możliwe, należy zwrócić mienie w naturze, a gdzie tego uczynić już nie można, należy przyznać inną formę rekompensowania”.

Lakoniczne i niezrozumiałe, wydaje się stanowisko m. st. Warszawy, z którego wynika, iż „faktycznie pokrzywdzone decyzjami reprywatyzacyjnymi osoby będą zaspakajane ryczałtowo przez m.st. Warszawę, ale po zbadaniu przesłanek pokrzywdzenia przez miasto, które utworzyłoby w tym celu rodzaj programu mieszkaniowego z finansowaniem wskazanym w ustawie”. Odszkodowanie jest pojęciem prawa cywilnego i przyznawanie go w ramach postępowania administracyjnego nie pozbawia go tego charakteru. Trudno ocenić ten nieuzasadniony szerzej postulat zawarty w uwagach, którego celem, jak można się domyślać, jest ustalanie odszkodowań bezpośrednio przez m. st. Warszawę, a nie przez niezależną Komisję czy niezwisły sąd.

W uwagach (podobnie jak w projekcie 3070) proponowane jest przyznawanie odszkodowania „dla lokalu”, a nie poszczególnych osób, które poniosły szkodę czy doznały krzywdy. Istotne ograniczenie kręgu osób, którym przysługiwałyby odszkodowania (przyznawane dla lokalu), poprzez wprowadzenie licznych ograniczeń, np. dochodowych, majątkowych, podmiotowych, mając na uwadze drastyczność działań, które zmuszone były znosić osoby zajmujące lokale komunale w reprywatyzowanych nieruchomościach, może wywołać jedynie poczucie niesprawiedliwości. Ograniczenie to jest szersze niż w projekcie ustawy o rekompensatach. Obecnie Komisja przyznaje zadośćuczynienie i odszkodowania indywidualnie, obliczanie wskazanej w projekcie ustawy rekompensaty zgodnie z wzorem matematycznym i dzielenie jej przez ilość mieszkańców lokalu jest bardzo niesprawiedliwe i nie pozwoli na pełne zadośćuczynienie poniesionym krzywdom.

Zgłoszona w uwagach propozycja badania przez Komisję „czy wnioskodawca, jego małżonek, osoba pozostająca faktycznie we wspólnym pożyciu lub inna osoba zgłoszona do wspólnego zamieszkiwania” w chwili wydania decyzji reprywatyzacyjnej posiadały tytuł prawny do nieruchomości (co pozbawi wszystkich prawa do odszkodowania), wprowadza zasadę odpowiedzialności zbiorowej.

Podkreślić należy, że propozycje te, zgłoszone w uwagach, nie zostały przez m. st. Warszawa w żaden sposób racjonalnie uzasadnione. Wbrew twierdzeniom m. st. Warszawy, zgodnie z obowiązującym prawem art. 33 ustawy odszkodowanie przysługuje wyłącznie osobom posiadającym tytuł prawny do lokalu – rzeczowy lub obligacyjny.

Mając na uwadze powyższe, brak podstaw, by propozycje m. st. Warszawy, zawarte w uwagach z dnia 04.01.2019 r., uwzględnić w projektowanej ustawie (druk 3070).

Przepisy projektowanej ustawy o zmianie ustawy z dnia 9 marca 2017 r. o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa (3070) w dużej mierze stanowią powtórzenie unormowań ustawy o Komisji do spraw reprywatyzacji, a ponadto obarczone są błędem braku precyzji.

W projekcie przewidziana jest jedynie możliwość dochodzenia odszkodowania (rekompensaty), które przyznawane będzie w drodze decyzji przez Prezydenta m. st. Warszawy, a więc podmiot, który wydał decyzję reprywatyzacyjną, stanowiącą podstawę do działań skutkujących szkodą i krzywdą lokatorów. Pominięto całkowicie możliwość wyrównania krzywd, co jest koniecznością i jak najbardziej usprawiedliwioną potrzebą, biorąc pod uwagę sytuacje i zdarzenia, jakie spotkały mieszkańców zreprywatyzowanych kamienic. Świadczenie ma przysługiwać bardzo wąskiemu kręgowi osób – wyłącznie najemcy, z pomięciem innych osób. Dodatków, dla najemcy, projektuje się wprowadzenie licznych ograniczeń, np. dochodowych, majątkowych. Jak wskazano wyżej, mając na uwadze drastyczność działań, które zmuszone były znosić osoby zajmujące lokale komunale w reprywatyzowanych nieruchomościach, może wywołać jedynie poczucie niesprawiedliwości i dodatkowej krzywdy.

Rekompensata ma być przyznawane „dla lokalu”, a nie indywidualnie dla osób poszkodowanych i będzie dzielona na wszystkich lokatorów (w wąskim znaczeniu tego słowa). Rekompensata także ma dotyczyć wyłącznie lokali mieszkalnych. W projekcie dużo miejsca poświęcono odpowiedzialności karnej wnioskodawców oraz możliwości żądania zwrotu wypłaconej rekompensaty. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż projektodawca zakłada nieuczciwość wnioskodawców, osób ciężko pokrzywdzonych szeroko rozumianymi skutkami decyzji reprywatyzacyjnych.

Z tych też powodów, żadne z proponowanych w projekcie rozwiązań nie zasługuje na przyjęcie – zwłaszcza w kontekście uregulowań ustawy z dnia 9 marca 2017 r., które jest zdecydowanie pełniejsze, dotyczy szerszego kręgu osób, pozwala na indywidualne ustalanie świadczeń i podlega ocenie organu niezależnego (Komisja) oraz niezwisłego sądu.Odszkodowania i zadośćuczynienia przyznawane na podstawie ustawy z dnia 9 marca 2017 r. pozwalają w większym i pełniejszym stopniu zrekompensować skutki decyzji reprywatyzacyjnych.

Przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości projekt ustawy z dnia 20 października 2017 r. o zrekompensowaniu niektórych krzywd wyrządzonych osobom fizycznym wskutek przejęcia nieruchomości lub zabytków ruchomych przez władze komunistyczne po 1944 r. stanowi pierwszy po 1989 roku kompleksowy projekt zmian prawa pozwalający definitywnie uregulować kwestie reprywatyzacji dóbr przejętych przez władze komunistyczne po 1944 roku. Ustawa ma zakończyć wszelkie patologiczne zjawiska, które przyjęły formę tzw. „dzikiej reprywatyzacji”. Ostatecznie utraci moc Dekret z dnia 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy. Rozwiązania zaproponowane w w/w projekcie mają jednocześnie stanowić kompromis pomiędzy moralną powinnością wobec osób pokrzywdzonych, a ekonomicznymi możliwościami państwa. Decyzję o jego dalszych pracach podejmuje Prezes Rady Ministrów i to właśnie do niego należy kierować pytania dotyczące obecnego stanu prac. Projekt ustawy uzyskał pozytywne opinie w trakcie uzgodnień przeprowadzonym na podstawie i w trybie przewidzianym w obowiązujących przepisach.

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *