Minister sprawiedliwości ukarany przez WSA

&lt![CDATA[

500 zł – tyle wyniosła grzywna nałożona na ministra na początku listopada br. przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. akt II SA/Wa 651/18). Powodem było niewykonanie przez szefa resortu innego orzeczenia warszawskiego WSA, który niemal rok temu nakazał rozpatrzenie wniosku o dostęp do informacji publicznej.

– To skandal – komentuje Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog. Jak mówi, nie pamięta, aby w przeszłości spotkał się z sytuacją, w której organ państwowy na tak wysokim, ministerialnym szczeblu nie wykonywał prawomocnego wyroku sądowego.

– To pokazuje, jak rządzący traktują trzecią władzę – stwierdza.

Wszystko zaczęło się od wniosku obywatela, który w trybie dostępu do informacji publicznej wystąpił o skany umów o pracę (lub innego rodzaju umów) zawartych z dyrektorami czy też szefami komórek organizacyjnych Ministerstwa Sprawiedliwości. Chciał przy tym poznać m.in. imiona i nazwiska tych osób oraz kwoty, jakie otrzymują od resortu. Nie żądał natomiast takich danych, jak np. PESEL czy adresy zamieszkania. Resort odpowiedział jednak, że umowa o pracę zawarta z indywidualnie oznaczoną osobą nie stanowi informacji o sprawie publicznej. „Jest to bowiem dokument wewnętrzny, który określa wzajemne relacje pomiędzy pracodawcą i pracownikiem, a każdy pracodawca jest zobowiązany do ochrony dokumentacji pracowniczej przed nieuprawnionym dostępem” – stwierdzono.

Sprawa trafiła więc do WSA w Warszawie, który nie zgodził się z taką argumentacją i nakazał ministrowi rozpatrzyć wniosek. Jak zaznaczył, umowy zawarte z osobami zatrudnionymi w MS „obrazują zasady funkcjonowania organu, stanowią informacje o osobach sprawujących określone funkcje i ich kompetencje, a także obrazują gospodarowanie środkami publicznymi, którymi dysponuje organ”. A skoro tak, to stanowią informację publiczną. Ten wyrok zapadł niemal równo rok temu, bo 16 listopada 2017 r. (sygn. akt II SAB/Wa 318/17). Nie został jednak wykonany, o czym świadczy kolejne orzeczenie z początku listopada br., w którym to WSA nakłada na MS grzywnę, stwierdzając przy tym, „że niewykonanie wyroku nie miało cech rażącego naruszenia prawa”.

Biuro prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości zapewniło DGP, że zeszłoroczne orzeczenie zostało już wykonane. Natomiast grzywna na razie nie została uiszczona, bo resort czeka jeszcze na doręczenie wyroku.

– Kara została nałożona na urząd, a nie osobę, która ten urząd aktualnie sprawuje. A to oznacza, że zostanie zapłacona z naszych podatków – przypomina Osowski.

Resort pytany o powody niewykonywania zeszłorocznego wyroku nabiera wody w usta. Nie chce również doprecyzować, kiedy dokładnie minister dostosował się do orzeczenia WSA w Warszawie i zrealizował wniosek obywatela o dostęp do informacji publicznej.

– Mamy tutaj do czynienia z potwierdzoną przez wyrok sądowy bezczynnością organu państwowego. A to oznacza, że istnieje podstawa do tego, aby domagać się pociągnięcia ministra sprawiedliwości do odpowiedzialności karnej. I to z dwóch paragrafów – uważa Szymon Osowski.

Pierwszy to art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1764). Zgodnie z nim ten, kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

– Może tutaj wchodzić w grę również art. 231 Kodeksu karnego, który mówi o odpowiedzialności funkcjonariusza publicznego, m.in. za niedopełnienie obowiązków – twierdzi prezes Watchdog.

W tym przepisie mowa jest z kolei o karze pozbawienia wolności do lat trzech.

– Nie mam jednak złudzeń, w obecnych warunkach ustrojowo-politycznych prokuratura, nawet gdyby otrzymała takie zawiadomienie, nie prowadziłaby postępowania przeciwko ministrowi sprawiedliwości – kwituje gorzko Osowski.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami urząd prokuratora generalnego, który sprawuje nadzór nad prokuraturą, zajmuje ta sama osoba, która pełni funkcję ministra sprawiedliwości. 

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *