Rzecznik dyscyplinarny bierze się za starą KRS: Odgrzebana sprawa sprzed kilku lat

&lt![CDATA[

Chodzi o słynny swego czasu przypadek Marii Bradtke, która w wieku trzydziestu kilku lat i zaledwie po trzech latach pracy w zawodzie została przeniesiona, ze względu na zły stan zdrowia, w stan spoczynku. Sprawa była dodatkowo bulwersująca, gdyż sędzia, już jako „emerytka”, zwróciła się do prezesa sądu o zgodę na podjęcie dodatkowego zatrudnienia. Pojawiły się pytania o słuszność zwolnienia sędzi ze służby w sądzie. Podnoszono, że skoro stan zdrowia pozwala jej podjąć pracę dydaktyczną, to zapewne nie jest z nią tak źle, aby nie mogła wykonywać obowiązków sędziego. Teraz do sprawy, po prawie pięciu latach od decyzji Krajowej Rady Sądownictwa, wraca Michał Lasota, zastępca rzecznika dyscyplinarnego.

Powrót do przeszłości

Z pisma, do którego dotarł DGP, wynika, że zastępca rzecznika na razie prowadzi w tej sprawie czynności wyjaśniające. Wezwał bowiem sędziów, członków poprzedniej KRS, do złożenia oświadczeń dotyczących „możliwego popełnienia przewinienia dyscyplinarnego polegającego na uchybieniu godności urzędu poprzez bezpodstawne, stanowiące przekroczenie uprawnień rekomendowanie Krajowej Radzie Sądownictwa przeniesienia sędzi Marii Bradtke w stan spoczynku”.

– Takie pisma otrzymało trzech sędziów, którzy jako członkowie zespołu rekomendowali KRS podjęcie uchwały w sprawie przeniesienia sędzi Bradtke w stan spoczynku – mówi nam jeden z sędziów, członek poprzedniej rady. Jak zaznacza, problem polega na tym, że mowa jest o uchwale z 2014 r., więc sędziowie nie pamiętają wszystkich szczegółów. Nie oznacza to jednak, że rada nie dostrzegała, że ma do czynienia z sytuacją nie do końca standardową.

– Wniosek o przeniesienie w stan spoczynku dotyczył dość młodego sędziego, z krótkim stażem, więc traktowany był z pewną ostrożnością. Stąd np. słuchanie sędzi Bradtke przed podjęciem uchwały – słyszymy od byłego członka rady.

Potwierdza to komunikat, jaki po publikacjach prasowych w 2017 r. wydał ówczesny rzecznik KRS Waldemar Żurek. Pisał w nim m.in. o tym, że „przed podjęciem decyzji rada zwróciła się do lekarza – biegłego sądowego o wydanie opinii na temat stanu zdrowia sędzi Marii Bradtke i o ocenę jej zdolności do pracy na stanowisku sędziego”. Lekarz zaś jednoznacznie stwierdził, że ówczesny „stan zdrowia opiniowanej nie pozwala jej na wykonywanie obowiązków na stanowisku sędziego – wobec przewlekłości choroby i nieskuteczności dotychczasowego leczenia w trybie ambulatoryjnym”.

Opiniował lekarz

– W takim przypadku rada nie ma innego wyjścia, jak tylko przychylić się do wniosku i przenieść sędziego w stan spoczynku. W KRS nie zasiadają przecież onkolodzy, ginekolodzy czy kardiolodzy. Nie są w stanie ocenić, czy ktoś symuluje, czy też jest naprawdę poważnie chory. W tych sprawach członkowie rady muszą opierać się na opiniach wydanych przez specjalistów. I w tej sprawie taka opinia została wydana – podkreśla Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis, członek KRS w latach 2002–2010.

Podobnie tłumaczył całą sytuację w rozmowie z DGP Dariusz Zawistowski, ówczesny przewodniczący KRS. W wywiadzie m.in. stawiał pytanie o rzetelność opinii wystawionej przez biegłego lekarza, podkreślając przy tym, że rada brała pod uwagę stan zdrowia sędziego z chwili, kiedy rozpoznawała wniosek.

– Podejmując decyzję o przeniesieniu w stan spoczynku, nie bierzemy przecież pod uwagę tego, co będzie np. za pięć lat – mówił Zawistowski.

Dlatego też niektórych dziwi to, że akurat teraz zastępca rzecznika dyscyplinarnego postanowił odgrzebać tę sprawę.

Szukanie haków

– To klasyczne szukanie haków na poprzednią KRS, aby zdyskredytować ją w oczach opinii publicznej. Chodzi o zniszczenie jej autorytetu – uważa sędzia Morawiec. Dla niej cała sytuacja jest absurdalna, gdyż sędziowie bardzo często nie mają wyboru i po prostu muszą kierować się tym, co przedstawią im biegli.

– Czy teraz więc już tak będzie, że gdy okaże się, iż opinia biegłego była nierzetelna, to sędzia będzie ciągany przez rzecznika dyscyplinarnego za to, że podejmując decyzję, kierował się taką opinią? – pyta prezes Themis.

Pojawiają się też przypuszczenia, że sprawa może być wykorzystywana przez rządzących na arenie międzynarodowej, np. w postępowaniu toczącym się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej jako dowód na to, że wymiana sędziowskiej części KRS była konieczna i uzasadniona.

Tłumaczenia byłych członków KRS nie zmieniają jednak faktu, że sprawa jest naprawdę bulwersująca. A pikanterii dodaje jej to, że pani Bradtke, zanim została sędzią, pełniła funkcję asystentki prezesa sądu okręgowego. Tymczasem tak się składa, że wówczas był nim Ryszard Milewski, który zasłynął jako „sędzia na telefon”. Będąc przekonany, że rozmawia z pracownikiem kancelarii premiera, udzielał informacji na temat toczącego się w gdańskim sądzie postępowania w sprawie Amber Gold. Milewski został za to zachowanie skazany dyscyplinarnie na karę przeniesienia do innego sądu.

– Rodzi się jednak pytanie, dlaczego zastępca rzecznika skierował pisma tylko do członków zespołu, który zajmował się sprawą przeniesienia w stan spoczynku sędzi Bradtke, a do pozostałych członków KRS, którzy brali udział w podejmowaniu uchwały, już nie – zauważa jeden z sędziów.

Warto podkreślić, że w skład KRS wchodzili i nadal wchodzą nie tylko sędziowie, ale także np. politycy, w tym także partii obecnie rządzącej.

– Wątpliwości jest więcej. KRS przeniosła sędzię Bradtke w stan spoczynku na wniosek ówczesnego kolegium SO w Gdańsku. Czy zastępca rzecznika będzie w związku z tym wzywał także członków tego kolegium? No i najważniejsze pytanie: co z samą sędzią Bradtke? Czy nią również zainteresuje się pan Lasota? Czyżby nie brał pod uwagę takiego scenariusza, że to właśnie jej działanie było nieetyczne i stąd ta cała sytuacja? – zastanawia się sędzia.

DGP zapytał zastępcę rzecznika dyscyplinarnego o to, co sprawiło, że zainteresował się sprawą sprzed niemal pięciu lat, dlaczego rozesłał wezwania jedynie do trzech członków zespołu, który rekomendował przyjęcie uchwały, i czy zamierza podjąć podobne kroki także wobec innych osób związanych z tą sprawą. Nadal czekamy na odpowiedzi.

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *