Sędzia Cebula: Po wyroku TSUE sąd przyjrzy się umowom bankowym z nakazem zapłaty, czy nie ma w nich niedozwolonych klauzul [WYWIAD]

&lt![CDATA[

Panie Sędzio, gratuluję, pańskie pytania prejudycjalne zmienią sposób orzekania w naszych sądach.

Dziękuję, nie ukrywam, że odczuwam satysfakcję, iż TSUE podzielił moje wątpliwości. I jeszcze powiem, że to nie wszystkie pytania, jakie zadałem Trybunałowi. Dziewiątego listopada tego roku skierowałem do niego kolejne, dotyczące art. 36a Ustawy o kredycie konsumenckim. Jestem zdania, że to wyjątkowo szubrawy przepis i TSUE powinien się nim zająć.

Nic nie rozumiem. Ale zacytuję:

Art. 36a. Obliczanie maksymalnej wysokości pozaodsetkowych kosztów kredytu1.Maksymalną wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytu oblicza się według wzoru:

MPKK ≤ (K × 25%) + (K × n/R × 30%)

w którym poszczególne symbole oznaczają: MPKK – maksymalną wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytu, K – całkowitą kwotę kredytu, n – okres spłaty wyrażony w dniach, R – liczbę dni w roku. 2.Pozaodsetkowe koszty kredytu w całym okresie kredytowania nie mogą być wyższe od całkowitej kwoty kredytu. 3.Pozaodsetkowe koszty kredytu wynikające z umowy o kredyt konsumencki nie należą się w części przekraczającej maksymalne pozaodsetkowe koszty kredytu obliczone w sposób określony w ust. 1 lub całkowitą kwotę kredytu.

No, sama pani widzi. W zamyśle ustawodawcy ten przepis miał być gwarancją dla konsumenta, że instytucje finansowe go po ludzku, uczciwie potraktują, nie będą naliczać opłat z „kapelusza”. Ale w związku z tym, że ten zapis jest tak bardzo skomplikowany, działa – moim zdaniem – nie na korzyść konsumentów, ale przeciwko nim.

Uważam, że prawo powinno być pisane takim językiem, aby każdy człowiek, który jest w normie intelektualnej, mógł je zrozumieć.

Muszę się z panią zgodzić, ale trzeba mieć na uwadze także to, że język prawny, którym się posługujemy, jest skomplikowany i anachroniczny, sięgający XIX wieku. Co sprawia, że ludzie, obywatele, których to prawo dotyczy, po prostu go nie rozumieją. Prawodawstwo europejskie idzie w innym kierunku. Stara się wprowadzić skomplikowane przepisy w bardziej zrozumiałym języku, na poziomie zasad, reguł. Prawo unijne (reguły wyrażone w przepisach tzw. normy) ma charakter zasadniczy. Nie jest już aż tak istotne, jak wygląda jakaś konstrukcja prawna umowy, weksla itp. na którą powołują się prawnicy mający zakodowane dogmatyczne myślenie o prawie, a zwłaszcza o jego instytucjach, ale ważna jest zasada, która musi być zrealizowana, a więc – umowa ma być uczciwa (przy czym oczywiście prawo unijne daje ogólne wskazówki, co narusza tę uczciwość, np. znacząca nierównowaga stron między przedsiębiorcą a konsumentem.

Jest pan zadowolony z rozstrzygnięć TSUE?

Bardzo. Zwłaszcza, że od dawna uważałem, iż nakaz zapłaty jest instrumentem anachronicznym. I niezgodnym z przepisami unijnymi. Podobnie jak prawo wekslowe, które daje fory firmom pożyczkowym. W obu przypadkach sąd miał związane ręce. Teraz będzie musiał przyjrzeć się umowom. Czy nie ma w nich klauzul niedozwolonych.

TSUE występuje w imieniu słabszej strony: klient nie rozumie tych paragrafów, które są w umowie. A jeśli już dochodzi do sporu, to nie dysponuje takimi środkami finansowymi, jak bank na przykład – który ma pieniądze na to, aby wynająć najlepszych prawników z renomowanych kancelarii.

No właśnie. Ale Trybunał zajął w tej sprawie stanowisko, więc nie ma co tego komentować.

Nie obawia się pan, że zostanie poddany ostracyzmowi? Choćby w swoim środowisku? Wielu sędziów orzekało – choćby w sprawach kredytów frankowych – w taki sposób, aby nie ukrzywdzić banków.

Nie wiem, o czym pani mówi. Ja stosuję się do zapisów prawa. Proszę nie mieszać mnie do sporów politycznych.

Jednak nie brakuje sędziów, którzy ignorują rozstrzygnięcia TSUE.

Nie wszyscy do tego orzecznictwa zaglądają bo i często nie muszą. Ponadto, co bardzo istotne – orzecznictwo TSUE jest tylko jednym z wielu wydających rozstrzygnięcia przydatne dla polskich sądów, w obrocie jest tysiące orzeczeń SN, TK, TSUE ETPCz już nie mówiąc o sądach apelacyjnych i okręgowych, które są także publikowane. Ja mam w swoim referacie 600 spraw, daleki jestem od możliwości śledzenia tego co się dzieje w świecie, a nawet w Polsce.

Może to jest kwestia wieku sędziów, ich edukacji prawnej. Kiedy kończyli prawo, zdobywali uprawnienia, czyli robili aplikację sędziowską, obowiązywały tylko przepisy krajowe. Teraz muszą się douczyć, postudiować prawo unijne.

Ja nie należę do młodego pokolenia, mam pięćdziesiąt lat. Ale każdego dnia czegoś nowego się uczę. Prawo unijne jest trudne, jego wdrożenie do naszego prawodawstwa jeszcze trudniejsze. W dodatku te przepisy są młode, mają co najwyżej kilkanaście lat, podczas gdy – sama pani zauważyła – sędziowie uczyli się przepisów dużo wcześniej. I jeszcze jedna rzecz – mnóstwo tych unijnych paragrafów zostało wprost zaimplementowanych do naszego systemu prawnego. Dlatego trzeba mieć wrażliwość, szukać rozwiązań w prawie UE.

Te pana pytania prejudycjalne i odpowiedź TSUE do czego w praktyce prowadzą?

Ano do tego, że cała rzesza sędziów, którzy będą musieli rozstrzygać w podobnych sprawach, będzie miała łatwiej. Nie będą musieli zachodzić w głowę, jak orzec w takiej czy innej sprawie. Trybunał dał odpowiedź.

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *