Spanie w oddzielnych pokojach nie oznacza ustania współżycia małżeńskiego

&lt![CDATA[

Sprawa dotyczyła konfliktu małżonków, który zakończył się pozwem męża domagającego się, by żona złożyła oświadczenie woli o nieodpłatnym przekazaniu na jego rzecz spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego. Mieszkanie było przedmiotem darowizny, którą otrzymała z jego majątku parę lat wcześniej.

Powód swoje działanie tłumaczył romansem żony, który jego zdaniem był przejawem rażącej niewdzięczności. Gdy dowiedział się o relacji łączącej kobietę z kochankiem odwołał aktem notarialnym przedmiotową darowiznę.

Kobieta nie zgadzała się z przedstawionymi przez męża okolicznościami. Zaprzeczała jakoby miała romans, w trakcie postepowania przez sądem rejonowym przyznała się jedynie do jednorazowej zdrady. Ponadto podkreślała, że skok w bok nie mógł być przejawem rażącej niewdzięczności, gdyż o wiele wcześniej ich związek zaczął się psuć z przyczyn leżących po stronie powoda. Mąż nie „mógł oczekiwać wierności ze strony pozwanej i traktować zdrady jako działania podjętego przeciwko sobie”.

Sąd rozpatrujący sprawę w pierwszej instancji po przeanalizowaniu dowodów oddalił powództwo i obciążył powoda kosztami procesu. Sędzia uznał, że małżonkowie pozostają w ustroju rozdzielności majątkowej, a darowizna której dotyczy sprawa dokonana została w obawie przed utrata nieruchomości na skutek ryzykownych ruchów biznesowych powoda. Nie był to więc prezent spowodowany uczuciem, jakim mężczyzna darzył żonę.

Małżeństwo stron nie należało do idealnych, po paru latach od ślubu wdarł się kryzys, któremu nie starali się zapobiec. Mąż po narodzinach córki wyprowadził się ze wspólnej sypialni i nie wykazywał zainteresowania małżonką. Dochodziło pomiędzy nimi do licznych awantur. Trudno w takich sytuacji dziwić się, że kobieta szukała wsparcia na zewnątrz.

Miesiąc po dowiedzeniu się o zdradzie żony, powód odwołał darowiznę, której przedmiotem było mieszkanie powołując się na rażącą niewdzięczność leżącą po stronie obdarowanej.

Sąd po przeanalizowaniu art. 898 Kodeksu cywilnego uznał, jednak że w przedmiotowej sprawie nie ma podstaw do uznania zachowania pozwanej jako przejawu rażącej niewdzięczności. „Zdrada małżeńska może być traktowana jako rażąca niewdzięczność w rozumieniu powołanego przepisu, Sąd Okręgowy uznał, że na tle okoliczności tej sprawy przyjęcie takiego wniosku nie byłoby uzasadnione ze względu na to, że w okresie, w którym pozwana dopuściła się zdrady, relacje małżeńskie, emocjonalne były pomiędzy stronami bardzo słabe i powodowały, że małżeństwo pozostawało związkiem tylko od strony formalnej. Więzi, które powinny małżonków łączyć, praktycznie były zerwane. Ponadto Sąd Okręgowy wskazał na to, że dokonanie darowizny nie było przejawem miłości powoda do małżonki, lecz sposobem na uniknięcie odpowiedzialności za ewentualne długi związane z podjęciem przez powoda ryzykownej współpracy w zakresie swojej działalności gospodarczej’ – czytamy w uzasadnieniu.

Powód wniósł apelację od tego rozstrzygnięcia. Przede wszystkim zarzucał Sądowi Okręgowemu dokonanie błędnych i ogólnych ustaleń w zakresie ustania więzi małżeńskich pomiędzy stronami. Mężczyzna twierdził, że strony łączyły silne więzi małżeńskie. To zdrada kobiety była rzeczywista przyczyną rozpadu ich związku, gdyż uprzednio mimo kryzysów trwali w małżeństwie.

Sąd Apelacyjny przychylił się do stanowiska powoda. Uznano, że Sąd Okręgowy nieprawidłowo pominął reguły związane z rozkładem dowodu pomiędzy stronami tej sprawy w zakresie okoliczności, które zostały podniesione przez każdą ze stron. Powód powinien udowodnić rażącą niewdzięczność żony, co zrobił przedstawiając dowody dotyczące zdrady. Niestety pozwana nie udowodniła, że do takiej niewdzięczności nie doszło. Kobieta nie udowodniła ani istniejącego w ich związku kryzysu ani faktycznej separacji.

„Na korzyść pozwanej nie mogło przemawiać ogóle stwierdzenie, że po narodzeniu dziecka, powód sypiał oddzielnie, co częściowo zresztą przyznawał. Nie twierdził jednak, że ustało z tej przyczyny współżycie małżeńskie, które było kontynuowane później” – podkreślono.

„Okoliczności oddzielnego sypiania, zwłaszcza w okresie, w którym pozwana, również w ciągu nocy, miała obowiązek zajmować się dzieckiem stron, które właśnie przyszło na świat, nie może zostać uznany za podstawę wnioskowania, jakoby doszło w ten sposób do ustania pożycia pomiędzy stronami. Przeciwko tej tezie przemawiają zasady doświadczenia życiowego. Jakkolwiek sypianie w tym samym łożu sprzyja takim kontaktom, trudno zaprzeczyć, aby podana przez powoda przyczyna związana z narodzinami dziecka nie tłumaczyła korzystania przez skarżącego z oddzielnego posłania oraz by wykluczała zbliżenia fizyczne pomiędzy stronami” – wyjaśnił sąd.

Skoro strony wspólnie mieszkały, prowadziły jedno gospodarstwo domowe, wspólnie ustalały rodzinne sprawy nie może być mowy o rzeczywistym rozpadzie małżeństwa. Ponadto jak wynika z akt sprawy żona ukrywała relację z innym mężczyzną przed mężem, gdyby zdaniem sądu prowadzili osobne życia nie miałaby powodów do ukrywania tego faktu.

Informacja o romansie wywołała u powoda głębokie poczucie krzywdy, co także świadczy o jego nastawieniu do związku i żony. Dlatego decyzja o odwołaniu darowizny z przyczyn rażącej niewdzięczności jest w pełno zrozumiałe.

Sąd Apelacyjny uznał motywację do dokonania darowizny za pozbawiona znaczenia. „Dokonanie bowiem darowizny na rzecz małżonki świadczy co najmniej o jej obdarzaniu bardzo dużym zaufaniem. Czynność darowizny uszczuplała bowiem majątek powoda. Nie mogła go tym samym zabezpieczać, zwłaszcza gdyby miała zostać dokonana na rzecz osoby nieobdarzanej zaufaniem, lecz niechęcią, jaka zwykle występuje między żoną a mężem pozostających w faktycznej separacji, a tym bardziej pomiędzy osobami ze sobą skonfliktowanymi” – wskazano w uzasadnieniu.

Z uwagi na powyższe sąd zobowiązał kobietę do złożenia oświadczenia woli o treści wskazanej w powództwie.

Sąd Apelacyjny w Warszawie, sygn. akt VA Ca 331/17.

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *