Swoboda umów jest ważna, jednak ma swoje granice

&lt![CDATA[

Ustalenie w umowie 150-dniowego terminu płatności sprzeciwia się przepisom ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 684 ze zm.). A skoro tak, to wierzycielowi, mimo jego uprzedniej, wyrażonej w umowie zgody na wydłużenie okresu i tak należą się ustawowe odsetki po 60 dniach od dostarczenia faktur i dokumentów potwierdzających dostawę towaru lub wykonanie usługi. Do takich wniosków doszedł niedawno Sąd Okręgowy w Łodzi.

Wyrok podzielił ekspertów.

– Orzeczenie należy ocenić pozytywnie. Swoboda umów jest ważna, jednak, jeżeli będziemy mogli w tych umowach zapisać wszystko, co tylko dusza zapragnie, to będzie to prowadzić do nadużyć i rodzić patologie – ocenia Radosław Płonka, adwokat, wspólnik w Kancelarii Płonka Ozga Adwokaci i Radcowie Prawni w Warszawie, ekspert prawny BCC.

Z kolei Mariusz Bidziński, radca prawny z Kancelarii Chmaj i Wspólnicy, uważa, że ingerencja sądu w swobodę umów była jednak nadmierna.

– Sąd na siłę próbuje uszczęśliwić jedną ze stron umowy – stwierdza.

Bez uzasadnienia

Spór o zapłatę toczył się między dwoma spółkami, które zawarły umowę przewozu w transporcie międzynarodowym. Pozwana spółka co do zasady nie kwestionowała wykonania przez powódkę przewozu i wysokości należnego jej za to wynagrodzenia. Uważała jednak, że jej roszczenie jest przedwczesne, gdyż powódka wyraziła zgodę na to, że w przypadku opóźnienia w dostarczeniu faktury pozwana spółka zastrzega sobie prawo do wydłużenia terminu płatności o dalsze 90 dni (pierwotny termin wynosił zgodnie z umową 60 dni).

Sąd Okręgowy w Łodzi przyznał, że strony mogą w umowie przewozu wskazać dodatkowe warunki, jak np. przedłożenie w określonym terminie przez przewoźnika dokumentacji związanej z wykonanym przewozem. A niespełnienie tych warunków może skutkować nałożeniem kary umownej. „Nie zmienia to jednak faktu, że istotą umowy przewozu jest osiągnięcie określonego rezultatu – dowiezienia osoby lub rzeczy do miejsca przeznaczenia w określonym czasie” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Nie może być jednak zgody na przedłużanie terminu zapłaty za wykonaną przecież usługę aż do 150 dni. Tak określony termin zdaniem sądu „w istocie sprzeciwia się brzmieniu art. 7 ust. 2 ustawy z 8 marca 2013 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (…)”. Przepis ten stanowi, że termin zapłaty określony w umowie nie może przekraczać 60 dni liczonych od dnia doręczenia faktury lub rachunku, potwierdzających dostawę towaru lub wykonanie usługi. Strony mogą określić inny termin, ale muszą zostać spełnione dwa warunki. Po pierwsze, musi to zostać wyraźnie ustalone w umowie, a po drugie ustalenie takie nie może być rażąco nieuczciwe wobec wierzyciela.

Sąd uznał jednak, że w rozpatrywanym przypadku nie wystąpiły żadne szczególne okoliczności uzasadniające przedłużenie terminu zapłaty zgodną wolą stron aż do 150 dni. Co więcej, nie dopatrzył się obiektywnych przesłanek wynikających z właściwości umowy łączącej strony sporu, które mogłyby uzasadnić takie przedłużenie.

– Jeżeli praca została wykonana, to nie widzę powodów, aby firma musiała czekać tak długo na zapłatę. Przecież ona na bieżąco musi uregulować ciążące na niej zobowiązania, takie jak np. podatki czy wynagrodzenia dla pracowników – zauważa mec. Płonka.

Mecenas Bidziński natomiast zauważa, że w tym przypadku spór toczył się między dwoma profesjonalistami. A ci nie korzystają ze wzmocnionej ochrony jak konsumenci.

– Trudno uznać, że profesjonalna firma, podpisując umowę, tak naprawdę nie wiedziała, na co się godzi – zauważa.

Intencja ustawodawcy

Uzasadniając swoje rozstrzygnięcie, SO w Łodzi przypomniał, jaki cel przyświecał ustawodawcy, gdy wprowadzał przywołane regulacje. Podkreślił, że zmiany miały na celu „przeciwdziałanie zatorom płatniczym, czyli nieterminowemu wywiązywaniu się z odroczonych płatności, a także stosowaniu zbyt długich, często nieuzasadnionych gospodarczym charakterem danej transakcji, terminów płatności za dostarczone towary i usługi”. W uzasadnieniu projektu tamtych zmian można było przeczytać, że brak terminowej zapłaty za towary lub usługi, jak również długie oczekiwanie na nią generuje wiele negatywnych konsekwencji dla obrotu gospodarczego. „Wskazano, iż wprowadzane rozwiązania prawne mają mobilizować dłużników transakcji handlowych (przedsiębiorców i podmioty publiczne) do dokonywania zapłaty w ustalonym terminie, jak również zniechęcać do narzucania przez nich nieuzasadnionych, wydłużonych terminów zapłaty” – przypomniał sąd. Rozwiązania te mają chronić przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa.

– Sąd dobrze odczytał intencje ustawodawcy. Ustawa o terminach zapłaty w transakcjach handlowych rzeczywiście miała na celu zwiększenie ochrony mniejszych przedsiębiorców. Chciano zapobiegać patologiom polegającym m.in. na narzucaniu słabszej stronie umowy nieuczciwych warunków – przypomina ekspert BCC.

Biorąc to wszystko pod uwagę, łódzki sąd uznał, że powódce należą się ustawowe odsetki za okres po upływie 60 dni od dostarczenia faktury. Wyrok jest prawomocny.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z 26 sierpnia 2019 r., sygn. akt XIII Ga 334/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *