Twarze znanych osób pod większą ochroną: Mają się tym zająć wyspecjalizowane sądy

&lt![CDATA[

Wizerunek jest jednym z dóbr osobistych, takich jak godność czy prawo do prywatności. W Polsce uznaje się, że nie ma on charakteru majątkowego. Tak samo, jak nie można sprzedać swej godności, tak też nie można przekazać komuś swego wizerunku. Konsekwencją tego jest uznanie, że ochrona wizerunku kończy się wraz ze śmiercią danej osoby. Polskie sądy odmawiają spadkobiercom prawa do ochrony wizerunku nieżyjącej osoby. W zasadzie jedyną drogą jest próba wykazania naruszenia kultu pamięci zmarłego. Jeśli jednak twarz zmarłej aktorki czy piosenkarza jest przedstawiana w pozytywny sposób, to trudno z tym walczyć, nawet gdy ktoś wykorzystuje ją w ewidentnie komercyjnych celach.

Część prawników ma nadzieję, że sytuacja ta niebawem się zmieni. A wszystko za sprawą projektu nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Ma on powołać do życia nowe sądy wyspecjalizowane w sprawach własności intelektualnej. I jednocześnie przesądzi, że do kategorii tych spraw będą zaliczane sprawy o ochronę dóbr osobistych w zakresie, w jakim dotyczą ich wykorzystania w celu „indywidualizacji, reklamy lub promocji przedsiębiorstwa, towarów lub usług”.

Zmiana podejścia?

Doktor Teresa Grzeszak z Instytutu Prawa Cywilnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, która od lat zajmuje się zagadnieniem komercjalizacji dóbr osobistych, ma nadzieję, że wyspecjalizowane sądy pozwolą na zmianę podejścia. Porównuje to do sytuacji z Niemiec.

– Tam również przepisy nie przesądzały wprost, że niektóre prawa osobiste mają wartość majątkową, którą można dziedziczyć. Tamtejsza Izba BGH (Związkowego Trybunału Sądowego) wyspecjalizowana w sprawach własności intelektualnej uznała jednak w 1999 r., że przysługują do nich wyłączne prawa o wartości majątkowej. Chodziło o sprawę wytoczoną Toshibie przez córkę Marleny Dietrich za wykorzystanie reklamowe wizerunku matki. Sąd ten uznał, że córka dziedziczyła takie prawo do wizerunku aktorki. Ostatecznie spór oparł się o Trybunał Konstytucyjny, który uznał, że wyrok nie narusza konstytucji i służy ochronie pośmiertnej wizerunku przed przymusową komercjalizacją – wyjaśnia dr Teresa Grzeszak.

– Przykład niemiecki pokazuje, że bez zmiany przepisów można wypracować nowe rozumienie niektórych praw osobistych, odnoszących się do wizerunku, nazwiska czy pseudonimu. Oczywiście budziło to sprzeciw klasycznych cywilistów – dodaje prawnik.

Samo przekazanie spraw związanych z komercjalizacją wizerunku nie oznacza zmiany przepisów materialnych.

– Niemniej jednak daje wyraźny sygnał, że dobra osobiste mogą mieć również charakter praw majątkowych. Skoro bowiem pojawia się przepis, który oddaje ten bardzo konkretny rodzaj spraw w kognicję nowych sądów, to coś jest na rzeczy. Oznacza to przynajmniej tyle, że sąd powinien pochylić się nad problemem. To już dużo, gdyż dotychczas sądy nawet nie badały takich spraw, uznając w sposób automatyczny, że dóbr osobistych nie można dziedziczyć – ocenia Janusz Piotr Kolczyński, partner zarządzający w Kancelarii Radcowskiej C.R.O.P.A.

Sądy odmówiły tego m.in. rodzinie Anny Przybylskiej. Jej spadkobiercy chcieli wstąpić we wszczęty jeszcze za życia aktorki spór w wydawcą jednego z tabloidów. Sądy obydwu instancji nie zgodziły się na to.

„Przedmiotem niniejszego procesu jest ochrona dóbr osobistych, w tym prawa do wizerunku, zaliczanego do praw osobistości, podlegającego samoistnej ochronie na podstawie art. 23 k.c. Prawa te nie podlegają dziedziczeniu, co wynika z art. 922 k.c. Dobra osobiste związane są ściśle z podmiotem podlegającym ochronie, razem z nim powstają i wygasają. Nie mogą przechodzić na inne podmioty zarówno w drodze czynności prawnych, jak i przez dziedziczenie” – można przeczytać w uzasadnieniu postanowienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 7 stycznia 2015 r. (sygn. akt I ACz 2501/14).

– Nie mogę się zgodzić z takim podejściem. Oznacza ono bowiem, że po śmierci można w zasadzie w sposób dowolny wykorzystać wizerunek powszechnie znanej osoby w celach komercyjnych. Jedyne zaś, co może zrobić rodzina, to próbować dojść odpowiedzialności z tytułu naruszenia kultu pamięci zmarłego. Co jednak, gdy wizerunek ten jest wykorzystywany w sposób ewidentnie komercyjny, ale nie narusza się kultu pamięci zmarłego? – zwraca uwagę Janusz Piotr Kolczyński.

Ewolucja poglądów

Co ciekawe, nikt nie ma już dzisiaj wątpliwości, że na dobrach osobistych można zarabiać. Powszechnie zawierane są umowy licencyjne na wykorzystanie znanych twarzy w kampaniach reklamowych. Akceptuje je również polskie orzecznictwo. Potwierdził to wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie (sygn. akt VI ACa 1657/13 ) zasądzający od znanej sieci restauracji Sfinks 104 tys. zł na rzecz koszykarza Marcina Gortata za bezumowne wykorzystanie jego zdjęcia i nazwiska w gazetce promocyjnej.

Wyłomem w cywilistycznym pojmowaniu wizerunku jest też art. 14 ustawy o sporcie (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1263 ze zm.), który wprost stanowi o udostępnianiu wizerunku sportowców polskiemu związkowi sportowemu i Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu, które mogą je wykorzystywać do celów gospodarczych. Większość prawników traktuje to jednak jako wyjątek niż potwierdzenie tego, że wizerunek może być towarem, który podlega zbyciu i może funkcjonować w obrocie w oderwaniu od osoby.

– Mam nadzieję, że nowe, wyspecjalizowane sądy zaakceptują majątkowe uprawnienie do gospodarczego korzystania z wizerunku. To jest odpowiedź na potrzeby dzisiejszego rynku. Oczywiście trzeba je wyraźnie rozdzielić od prawa do decydowania o informacyjnym korzystaniu. Sądzę, że granicę tę da się w praktyce ustalić. Przy komercjalizacji wizerunek ma tylko przyciągać uwagę do reklamowanego produktu, służyć transferowi renomy, a w przypadku jego informacyjnego rozpowszechniania chodzi o dostarczenie istotnych informacji o pokazywanej osobie – zauważa dr Teresa Grzeszak.

Etap legislacyjny

Projekt w konsultacjach publicznych

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *