Zamawiający nie są skorzy do zmian nierealnych warunków

&lt![CDATA[

Epidemia spowodowała olbrzymie komplikacje w realizacji umów o zamówienia publiczne. Przerwane łańcuchy dostaw, absencja pracowników, nagłe skoki kursów walut – to tylko niektóre z czynników, które sprawiły, że wykonanie kontraktów na dotychczasowych warunkach stało się zwyczajnie niemożliwe. Ministerstwo Rozwoju szybko to dostrzegło i zaproponowało regulacje, które miały temu przeciwdziałać. Zawarto je w ustawie o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r. poz. 374 ze zm.). Jej art. 15r wprost dopuszczał zmiany w umowach spowodowane okolicznościami wywołanymi przez COVID-19. Obowiązująca od tygodnia tarcza 4.0 mówi już wprost, że zmiany te są obligatoryjne. Tyle że regulacje te dotyczą już zawartych i realizowanych umów.

– Nie wspominają natomiast o umowach, które dopiero teraz mają być zawarte, ale na warunkach proponowanych w ofertach składanych przed wybuchem pandemii. Warunkach, które dzisiaj często są po prostu niewykonalne, a zamawiający mimo to nie są skorzy do ich zmiany. Takich sytuacji jest mnóstwo, zwłaszcza przy zamówieniach na dostawy – ocenia Dariusz Ziembiński, radca prawny z kancelarii Ziembiński & Partnerzy.

Niedawny przykład – przetarg na sukcesywny zakup komputerów stacjonarnych wraz z monitorami dla Uniwersytetu Opolskiego. Oferty otwarto w nim 11 marca, a więc jeszcze przed ogłoszeniem stanu zagrożenia epidemicznego. Wykonawcy nie mogli przewidzieć, że dostawy z Chin zostaną przerwane, więc proponowali krótkie terminy realizacji. Zwycięzca przetargu próbował negocjować zarówno ich wydłużenie, jak i wysokość ceny (ze względu na różnice w kursie), zamawiający domagał się zawarcia umowy na warunkach zaproponowanych w ofercie. Ostatecznie upłynął termin związania ofertą i zamówienie nie zostało udzielone. Uniwersytet będzie musiał rozpisać nowy przetarg.

Prawo pozwala…

Zamawiający nie chcą zmieniać warunków umów przed ich zawarciem, bo przepisy specustawy nie przewidują takiej możliwości. W rzeczywistości jest to jednak jak najbardziej dopuszczalne na podstawie regulacji ogólnych zawartych w ustawie – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.). Potwierdza to Urząd Zamówień Publicznych, który już pod koniec kwietnia opublikował na swej stronie internetowej opinię w tej sprawie. Podkreślono w niej, że celem przetargu jest zawarcie umowy i realizacja zamówienia.

„Z tego też względu niezmiernie istotne jest podejmowanie przez strony przyszłej umowy o zamówienie publiczne działań, które pozwoliłyby na uniknięcie negatywnych skutków dla postępowania, w postaci niezawarcia umowy o zamówienie publiczne. (…) Gdy obie strony, tj. zamawiający i wykonawca, są zainteresowane zawarciem umowy, ale z uwagi na zmienioną sytuację nie mogą jej zawrzeć na warunkach wskazanych w ofercie, wówczas zasadnym wydaje się rozważenie przez strony możliwości zmiany projektu umowy, o ile spełnione będą przesłanki do zmiany umowy w trybie art. 144 ust. 1 ustawy p.z.p., która zostałaby zawarta w wyniku tego postępowania. Działanie takie pozwolić może na dostosowanie warunków realizacji kontraktu do zmienionych nadzwyczajnymi zdarzeniami okoliczności” – czytamy w tej opinii.

Kluczowy jest art. 144 ust. 1 pkt 3 ustawy p.z.p., który pozwala zmienić umowę, jeśli wartość tej zmiany nie przekracza 50 proc. wartości zamówienia, a jej konieczność jest spowodowana okolicznościami, których zamawiający, działając z należytą starannością, nie mógł przewidzieć. Nie ulega wątpliwości, że nikt nie był w stanie przewidzieć wybuchu pandemii i konsekwencji, jakie to spowoduje.

Potrzebne specprzepisy

Jak pokazuje praktyka, opinia UZP nie przekonuje wszystkich zamawiających.

– Dobre praktyki i wskazówki upowszechniane przez UZP są istotnym narzędziem stabilizacji rynku zamówień publicznych, ale jednak nie są źródłem prawa. Dlatego dużo lepszym rozwiązaniem byłoby uregulowanie w przepisach możliwości czy wręcz konieczności zmiany warunków umowy przed jej zawarciem, jeśli wynika to z okoliczności spowodowanych przez COVID-19, na które wykonawca nie ma wpływu – uważa Dariusz Ziembiński.

– Tym bardziej że takie regulacje wprowadzono w stosunku do umów już zawartych. Skoro powiedziano „a”, należało też powiedzieć „b” – dodaje |ekspert.

Niechęć zamawiających do zmiany warunków umowy przed jej zawarciem może dla wykonawcy oznaczać nie tylko utratę kontraktu, ale i stratę pieniędzy. Jeśli bowiem nie zgadza się on na zawarcie umowy na niekorzystnych dla siebie warunkach, to teoretycznie grozi mu utrata wadium. UZP w wydanej przez siebie opinii podkreśla jednak, że nie może być ono zatrzymywane, jeśli zawarcie umowy stało się niemożliwe z powodu wybuchu epidemii.

„Biorąc pod uwagę obecne realia, wynikające z panującej epidemii COVID-19, zamawiający w szczególności powinien zbadać, czy wskazane w art. 46 ust. 5 ustawy p.z.p. okoliczności nie wynikają z przyczyn niezależnych od wykonawcy np. z uwagi na utrudnienia w transporcie, niedobory określonego rodzaju towarów z uwagi na przerwanie łańcucha dostaw lub utrudnienia w przepływie osób związane ze stanem epidemii itp.” ‒ napisał Bogdan Artymowicz, dyrektor departamentu prawnego UZP. Podkreślił jednocześnie, że rezygnując z zatrzymania wadium, zamawiający musi ustalić, że nadzwyczajne okoliczności rzeczywiście, w sposób bezpośredni i realny, skutkują brakiem możliwości wykonania umowy na pierwotnych warunkach określonych w ofercie wykonawcy, uniemożliwiają wniesienie wymaganego zabezpieczenia wykonania umowy lub są okolicznościami niewywołanymi przez działanie samego wykonawcy.

W opinii podkreślono również, że sami wykonawcy powinni wykazywać się aktywnością i zgłaszać zamawiającym powody, dla których nie mogą podpisać kontraktu. 

]]
Więcej informacji

Prawo budowlane w Polsce

Prawo budowlane – najważniejsza polska ustawa z zakresu projektowania, budowy, nadzoru, utrzymania i rozbiórki obiektów budowlanych oraz zasad działania organów administracji publicznej w tym zakresie.

Ustawa reguluje także sprawy związane z:

  • ochroną środowiska podczas działań związanych z wykonywaniem rozbiórek, wznoszenia nowych obiektów i ich utrzymania
  • miejscem realizacji inwestycji i sposobem uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz rozbiórkę, a także określeniem rodzajów robót budowlanych i budów niewymagających pozwolenia na budowę
  • oddawania obiektów budowlanych do użytkowania
  • prowadzeniem działalności zawodowej osób związanych z budownictwem (uprawnień do wykonywania samodzielnych funkcji w budownictwie, tzw. uprawnienia budowlane) i ich odpowiedzialnością karną i zawodową
  • prawami i obowiązkami uczestników procesu budowlanego
  • postępowaniem w wypadku katastrofy budowlanej.

Pierwszy akt prawny, w którym można dopatrywać się odpowiednika obecnej ustawy Prawo budowlane, powstał 16 lutego 1928 roku. Było to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o „prawie budowlanym i zabudowaniu osiedli”. Przepis ten był bardzo obszerny, liczył aż 422 artykuły i jako rozporządzenie wydany został z mocą ustawy (wg przedwojennych uregulowań prawnych zawierał artykuły). Tak duża liczba umieszczonych w nim artykułów absolutnie nie oznacza jednak, że był on bardziej złożony i skomplikowany od obecnych przepisów. Jego objętość wynikała wyłącznie z prostego faktu, że obszar kodyfikacji w nim zawartej był bez porównania szerszy niż w obecnej ustawie Prawo budowlane. Oprócz dzisiejszych kwestii wchodzących w sferę zainteresowania Prawa budowlanego znalazły w nim miejsce liczne zagadnienia z zakresu dzisiejszej ustawy o gospodarce nieruchomościami, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochrony przeciwpożarowej, prawa cywilnego, ustawy o drogach publicznych, prawa lokalowego czy wreszcie dzisiejszych przepisów techniczno -budowlanych dla części obiektów budowlanych.

Ostatni przedwojenny tekst jednolity rozporządzenia z 1928 roku ukazał się w Dzienniku Ustaw nr 34 z 17 kwietnia 1939 roku pod pozycją 216.

Dowodem uniwersalności przedwojennego prawa budowlanego może być fakt, że zostało ono zastąpione przez nowe przepisy dopiero po ponad 33 latach, 13 sierpnia 1961 roku, kiedy to jego miejsce zajęła ustawa Prawo budowlane z 31 stycznia 1961 roku, opublikowana w Dzienniku Ustaw nr 7 z 1961 roku pod pozycją 46.

Ówczesna, pierwsza polska powojenna ustawa budowlana, była już znacznie odchudzona, liczyła zaledwie 96 artykułów i przetrwała jako akt obowiązującego prawa przez kolejnych blisko 14 lat, aż do l marca 1975 roku. O jej precyzji i jednoznaczności oraz adekwatności w opisie procesu budowlanego rzeczywistości lat 60-tych może świadczyć fakt, że w okresie wspomnianych 14 lat dokonano zaledwie dwóch niewielkich nowelizacji jej pierwotnego tekstu.

Od l marca 1975 roku weszła wżycie kolejna, nowa ustawa Prawo budowlane. Jej wprowadzenie związane było z przeżywanym w tym okresie znacznym ożywieniem gospodarczym, związanym z chwytliwym hasłem „budowy drugiej Polski”, w sposób szczególnie duży przekładającym się na skalę rozpoczynanych i prowadzonych wówczas inwestycji budowlanych.

Ustawa ta zawierała tylko 71 artykułów, a ważniejsze zmiany to likwidacja funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego (na całe 6 lat, aż do roku 1981, kiedy to w jednej z kolejnych nowelizacji inspektor nadzoru wrócił do tekstu ustawy), zniesienie wymogu zdawania egzaminu przy nabywaniu uprawnień budowlanych, zwanych wówczas „stwierdzeniem posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie”, itd.

Transformacja ustrojowa początku lat 90-tych wymusiła rozpoczęcie prac nad całkiem nowym prawem budowlanym. Liczne rządowe, resortowe i środowiskowe projekty nowej budowlanej ustawy zasadniczej zostały scalone w 1993 roku w jeden rządowy projekt nowej ustawy i ostatecznie w dniu 7 lipca 1994 roku Sejm przyjął nową ustawę Prawo budowlane, z datą jej wejścia w życie określoną na l stycznia 1995 roku.

Formalnie obowiązuje ona do dnia dzisiejszego, z tym, że ilość nowelizacji, jakim podlegał jej tekst w ciągu 17 lat od momentu wprowadzenia powoduje, że już tylko w bardzo małym stopniu obecne jej zapisy przypominają te, z którymi mieliśmy do czynienia na początku roku 1995.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *